logo_fundacja_internet_ikon

Fundacja Kultury Buddyjskiej

Szamanizm, Bon, Buddyzm

John Reynolds

Stara, przedbuddyjska religia Tybetu, bon, istnieje po dziś dzień. Oficjalna historia buddyzmu została napisana w wiekach średnich i jej głównym celem była gloryfikacja tej religii. Według tej historii przed przybyciem buddyzmu do Tybetu nie było tam żadnej kultury, a w czasach Buddy Tybetańczycy nie różnili się wiele od stada małp o czerwonych pyskach. Byli dzikusami i dopiero po wprowadzeniu buddyzmu stali się ludźmi. Jest to jednak tylko propaganda służąca do gloryfikacji buddyzmu. Tak naprawdę, to kiedy buddyzm przybył do Tybetu istniała już tam stara kultura, zwana ogólnie bon. Być może miała ona związek z samą nazwą Tybetu, “Bod”. Legendy, które przetrwały w tradycji bon opowiadają o pochodzeniu Tybetańezyków. Według nich nie byli oni tylko gromadą małp. Stara tybetańska rasa miała związek z lu, czyli nagami. Nagowie są to duchy posiadające władzę nad mocą wody, szczególnie zaś nad wodami podziemnymi. Pilnują również podziemnych skarbów, od nich też zależy żyzność ziemi. Mogą zmieniać swój kształt i pojawiać się w różnych postaciach: ludzi, węży, albo pół-ludzi, pół-węży. Ich barwą jest zieleń. Jest to bardzo stara idea, z podobną spotykamy się w Europie, w mitologii Celtów. Np. w Irlandii wierzy się, że starzy bogowie byli związani z mocą płodności ziemi i że nadal żyją pod wzgórzami. W czasach mojej babki, która tam mieszkała, starym bogom składano ofiary z mleka, które każdej nocy wystawiano na zewnątrz domów. Ponieważ w Irlandii wszyscy są katolikami, więc nie nazywano ich starymi bogami, lecz “dobrymi ludźmi” lub “czarodziejami”. Uważano jednak, że posiadają władzę nad płodnością pól i zwierząt. Kiedy mieszkałem w Północnych Indiach zauważyłem tam taką samą praktykę: składanie ofiar z mleka nagom. Jest to bardzo stare wierzenie, które występuje również w Tybecie.

Tybetańczycy uważają, że pierwsi królowie Tybetu pochodzili z nieba, Nawet buddyjskie źródła wspominają o tym, że bonpo zawsze lubili niebo. Bonpo to praktykujący Bon. W dawnym języku słowo “bon” oznaczało “wzywanie bogów”. Tak więc Bonpo to ten, który wzywa bogów, używając mocy dźwięku. Wiąże się to z buddyjskimi pojęciami mantry i mocy mantry. Kiedy praktykuje się z mantrą, uzyskuje się siddhi mantry, czyli moc mantry. Prowadzi to nawet do fizycznych manifestacji.

Istnieje też pogląd mówiący, że szamanizm wywodzi się z nieba. Pierwszy szaman zstąpił z nieba, aby nauczać istoty ludzkie szamanizmu. Szaman leciał na ptaku, albo sam przemieniał się w ptaka. Czasami uważa się, że tym ptakiem w Tybecie był orzeł, nazywany Garudą lub Kjung-po.

Korzenie tybetańskiej kultury tkwią w starożytnym szamanizmie północnej Azji. Szamanizm stanowi podstawę tej kultury. Z tego też powodu Tybetańczycy szybko przeszli na buddyzm. Tybetański lama odgrywa podobną rolę, jaką przedtem spełniał szaman. Główną funkcją szamana jest leczenie. Leczenie nie polega wyłącznie na podawaniu lekarstw – jego główną zasadą jest życie w harmonii ze środowiskiem naturalnym.

Kim jest szaman? Obecnie w USA szamanizm jest bardzo popularny. W Los Angeles na każdym rogu ulicy można spotkać szamana, każdy tam jest “healerem” (“uzdrawiaczem”), a do leczenia używa się kryształów. Ale tak właśnie wyglądają Stany. Słowo “szaman” pochodzi z języka tunguskiego. Tungusi to plemiona żyjące w Mandżurii i na Syberii. Zwyczaje Tungusów studiowali rosyjscy antropologowie w XIX w. Stwierdzili, że szaman jest uniwersalnym fenomenem, istniejącym na obszarze całej Syberii. Klasyczny szamanizm występował u plemion syberyjskich, lecz jego opisu dostarczyli nam rosyjscy antropologowie. Dzięki archeologii można się było jednak przekonać, że szamanizm sięgał o wiele dalej poza granice Syberii. Rozciągał się poprzez Azję Centralną, Chiny i Tybet aż do Europy, gdzie w Finlandii i Laponii istnieje po dziś dzień. Studiując stare religie indoeuropejskie również można w nich odnaleźć elementy szamanizmu. Okazuje się, że szamanizm jest najstarszą formą religii występującą wśród ludzkich istot. Sięga do czasów paleolitu i okresu kamienia łupanego, do samych początków rasy ludzkiej! Istniał wśród łowców i zbieraczy. Na ścianach jaskiń we Francji znajdują się malowidła sprzed około 40 000 lat p.n.e., które pokazują nagiego człowieka ubranego w zwierzęce skory, z rogami, tańczącego w rytm bębna. Taki sam kostium szamana można odnaleźć dzisiaj wśród plemion syberyjskich.

Okazuje się, że szaman to najdawniejszy specjalista w dziedzinie religii. Był ściśle związany z leczeniem, a także zajmował się magią łowiecką. Pierwotne plemiona muszą polować na zwierzęta, aby przeżyć, ale musza mieć również dobre związki z tymi zwierzętami, ponieważ jeśli zbyt wiele się ich zabije, ich duch staje się bardzo zły. Może wtedy wpędzić plemię w kłopoty, np. spowodować zniknięcie zwierząt z otaczającego obszaru. Duch może także zesłać choroby na plemię. Potrzebny był więc dyplomata, który poprowadziłby negocjacje z duchami zwierząt. Właśnie taką funkcję spełniał szaman. Duchy gniewała również innego rodzaju aktywność człowieka względem środowiska naturalnego.

Teraz wszyscy otrzymujemy naukowe wykształcenie, bez względu czy jest to szkoła podstawowa, czy uniwersytet. Uczy się nas, że cały świat funkcjonuje jak jedna wielka maszyna. Idea to powstała w XVII w., a w XVIII w. stała się bardzo popularna. W XVIII w. sprytni ludzie Zachodu zaczęli budować zegary i inne maszyny, jak np. mechaniczne kukły przypominające ludzi. Ludzie byli pod wrażeniem tych maszyn i zaczęli sobie wyobrażać, ze człowiek również jest maszyną, tak samo jak cały wszechświat. W owym czasie istniała także idea Boga, bo skoro jest zegar, to musi być także jego wytwórca. Na początku potrzebujemy Boga, aby zbudował zegar i nakręcił go, a później zegar chodzi sam. Takim właśnie zegarem jest wszechświat. A kiedy przestanie chodzić, Bóg ponownie będzie go musiał nakręcić. W fizyce to zjawisko nosi nazwę entropii: w końcu wszystko zatrzyma się. Kiedy w XIX w. powstały teorie ewolucji, można już było nawet wyeliminować Boga. Pod wpływem tych teorii znajdowali się tacy ludzie jak Karol Marks. Zawsze jednak pozostawało coś niewyjaśnionego i coś, czego te materialistyczne teorie nie były w stanie wyjaśnić. Na przykład umysł, bioenergia. Tego wszystkiego doświadczamy na co dzień, ale to nie pasuje do tych teorii.

Pod koniec XX w. nastąpiła rewolucja w poglądach naukowych. Odrzucono ten uproszczony, XVIII/XIX-wieczny mechanistyczny model. Wszechświat jest dużo bogatszy i bardziej skomplikowany, niż wydawało się to ludziom żyjącym w XVIII i XIX w. Umysł człowieka okazał się dużo bardziej tajemniczy, niż to wcześniej uważano. W buddyzmie mówi się o naszej ludzkiej egzystencji w kategoriach ciała, mowy i umysłu. W XIX w. uważano, że ciało w pełni da się opisać przy użyciu fizyki i chemii. Materia ciała składa się przecież z cząsteczek i atomów. Tych rodzajów atomów, jak mówi tablica Mendelejewa, jest niewielka, ograniczona ilość. Tak więc atomy są ostatecznymi cząstkami elementarnymi, pomiędzy którymi zachodzą określone oddziaływania. Korzystając z matematyki można by przewidzieć wszystkie możliwe rodzaje tych oddziaływań. Jednak w XX w. taki punkt widzenia zrodził wiele problemów, po prostu nie był w stanie wyjaśnić wielu rzeczy. Dlatego Albert Einstein stworzył teorie względności, a Max Planck mechanikę kwantową. A dzięki tym dwóm teoriom wszystko znowu staje się bardzo tajemnicze. W mechanice kwantowej nie ma zasady pewności, występuje tylko prawdopodobieństwo. Odpadają wtedy wszystkie nasze zdroworozsądkowe idee przyczynowości i determinizmu, cały mechanistyczny model rzeczywistości.

Okazało się, że atomy składają się z jeszcze mniejszych cząstek, protonów i elektronów, te zaś z kolei z jeszcze mniejszych, subatomowych cząstek. Ilość tych cząstek zwiększa się w miarę przeprowadzania badać. W Ameryce co tydzień odkrywa się nową cząstkę. Niektóre z nich zachowują się bardzo dziwnie, np. neutrino cofa się w czasie. Ten subatomowy świat nie przypomina naszego, zdroworozsądkowego świata, którego doświadczamy na co dzień. Grupa naukowców uznała, że wszystkie te subatomowe cząstki złożone są z ostatecznych cząstek, kwarków. W celu stworzenia kompletnego i eleganckiego systemu, podzielili kwarki na pozytywne i negatywne. W miarę postępu badań odkrywano jednak coraz to nowe rodzaje tych kwarków. Kwarki zaczęły się rozmnażać i mądrzy naukowcy stwierdzili, że nie stanowią one cząstek elementarnych, ale że są nimi tak zwane struny. Nie byli jednak już pewni, czy jest to jeszcze materia. Struny posiadają własności wibracji, niektóre z nich mają tylko jeden koniec i dlatego teraz mówi się już o superstrunach. Zatem we współczesnej fizyce nie ma ostatecznej, elementarnej cząstki ani zasady pewności. Okazuje się, że pozostałe tylko przestrzeń i energia. A o tym mówił już bardzo dawco temu buddyzm. Nie ma żadnej stałej materii, tylko przestrzeń i energia.

To my sami konstruujemy i zniekształcamy przestrzeń na różne sposoby, a energia również porusza się w taki sam sposób. Wtedy rzeczy wydają się nam trwałe, w rzeczywistości jednak nie ma nic stałego i solidnego. Np. to drewno wygląda na trwałe, mogę uderzyć w nie ręką. Ale według fizyki i chemii składa się ono z cząsteczek i cząstek elementarnych. Więcej jednak niż tych cząstek, jest w nich pustej przestrzeni. Z kolei cząstki to również puste przestrzenie z kilkoma atomami poruszającymi się we wnętrzu. Z kolei te atomy to też puste przestrzenie z protonami i elektronami. A protony to także puste przestrzenie z cząstkami subatomowymi. Subatomowe cząstki są pustą przestrzenią z kwarkami, a kwarki to pusta przestrzeń z wibrującymi strunami. W ten sposób otrzymujemy nieskończony ciąg zmierzający do pustej przestrzeni, buddyjskiej śunjaty. I tak wygląda nasze fizyczne istnienie, całe jest puste. Kiedy robimy wizualizację, wyobrażamy sobie swoje ciało jako puste w środku.

Kolejnym aspektem naszej egzystencji jest umysł. On już w żadnym wypadku nie jest materialny. Nie ma też w nim żadnej maszyny. Prawdą jest, że w mózgu i na powierzchni skóry wstępują impulsy elektryczne. Mogą one reprezentować efekty funkcjonowania umysłu, ale nie jest to sam umysł. Umysł jest niematerialny. W XIX w. uważano, że myśli są wytworem mózgu, który wydziela myśli podobnie jak ser brzydki zapach. Mówiono, że świadomość jest jedynie epifenomenem. Ale jeśli spojrzymy na siebie i na własne doświadczenie, stwierdzimy coś całkiem innego. Kiedy zaczniemy obserwować siebie, doświadczymy myśli. Nie będziemy doświadczać materii – materia jest czystą teorią. Doświadczymy tylko myśli, emocji i wrażeń. Umysł zbiera ten cały materiał i z niego stwarza dla siebie rzeczywistość. Ta rzeczywistość jest dla każdego z nas podobna, bo w przeciwnym razie wchodzilibyśmy na siebie. Bezpośrednimi doświadczeniami są tylko myśli, wrażenia i emocje, ale nie materia, będąca jedynie ideą umysłu.

Następnym wymiarem naszej egzystencji jest energia, która nazywamy mową. Ale mowa stanowi tylko jeden aspekt energii. Energia istnieje także wokół nas, otacza całą Ziemię, podobnie jak oceany ją oblewają. W tym wymiarze energii żyją różne istoty. Energia ta służy jako pojazd dla ich świadomości. Nie jest ona ani całkiem materialna, ani też niematerialna – stanowi fazę przejściową pomiędzy materią, a umysłem. Świadomości tych istot mogą wywierać materialne skutki. Według wierzeń ludzi takich jak Tybetańczycy, cała natura jest wypełniona tego rodzaju istotami. Są one składnikami natury, częścią jej aktywności i posiadają niezależne od nas istnienie, nie są tylko projekcjami naszego umysłu. Zazwyczaj istoty te nazywamy duchami. Niektóre z nich mogą być projekcjami naszego umysłu, ale jak powiedziałem, posiadają też niezależną egzystencję. Są związane z naturalnym otoczeniem, a także z nami. Ponieważ mogą wywierać na nas wpływ, ważne jest abyśmy mieli z nimi dobre związki. W starożytnych kulturach było to coś bardzo ważnego. Wierzono, że duchy w różnych formach żyją w naturalnym środowisku: w górach, rzekach i drzewach. Aktywność ludzi może doprowadzić je do złości, a wtedy duchy stwarzają problemy, polegające głównie na sprowadzaniu chorób i epidemii.

Nasze własne zdrowie zależy od harmonii pomiędzy ciałem mową i umysłem. Ponieważ duchy są istotami żyjącymi w wymiarze energii, łatwo mogą wpływać na naszą własną energię. Mogą ją osłabiać albo wywoływać w niej zakłócenia. Wtedy zapadamy na choroby. Na pierwszy rzut oka wygląda to na bardzo nienaukowe podejście. Wiarę w duchy antropolodzy nazywaj animizmem i mówią, że jest to prymitywny przesąd. Ale teraz w nauce idea przyczynowości uległa poważnym zmianom. Pojęcie bioenergii nie wydaje się już takie dziwne, zarówno Rosjanie jak i Amerykanie są nią bardzo zainteresowani. Przeważnie jednak uważa się, że nie jest to podejście naukowe.

W starożytności, specjalistów w nawiązywania kontaktów z takimi energiami nazywano szamanami. Szaman był w stanie tego dokonać, ponieważ umiał wejść w odmienny stan świadomości. Właśnie to jest cechą charakterystyczną definiującą szamana. Istnieje wiele różnych ludzi, zajmujących się różnymi wymiarami rzeczywistości. Można do nich zaliczyć występujących również w Tybecie: kapłana, maga i szamana. Różnią się pomiędzy sobą związkiem, jaki nawiązują z odmienną rzeczywistością. Kapłan modli się do Boga, prosząc: “Boże, czy mógłbyś zrobić to, a to dla mnie i dla mojego ludu?” Oprócz modlitwy składa ofiary, które mogą być krwawe. Związek pomiędzy kapłanem, a Bogiem jest taki jak między służącym, a jego panem. Kapłan nie posiada żadnej władzy nad Bogiem, który zawsze może mu powiedzieć “Nie!”.

Mag działa w odmienny sposób. Posiada pewną wiedzę dotyczącą mantr, zaklęć i rytuałów. Zna takie rytuały, które zmuszą duchy czy bóstwa do posłuszeństwa, nie dotyczy to oczywiście wyższych bogów, a tylko niższych.

Natomiast szaman działa jeszcze inaczej. On również ma bardzo osobisty i bezpośredni związek z duchami i bóstwami. Ale aby nawiązać z nimi kontakt, wchodzi w odmienny stan świadomości. Istnieje wiele metod wejścia w ten stan, przeważnie jednak używa się bębnienia i śpiewu. Dlatego też o bębnie mówi się jako o koniu szamana. Szaman używa bębna jak konia, aby móc podróżować z naszego świata do świata duchów, do innego wymiaru energii. W psychologii nosi on nazwę nieświadomości zbiorowej. Szaman porusza się w obszarze nieświadomości jak podróżnik po krajobrazie. Znajduje tam wielkie skarby wiedzy i mocy, które jest w stanie przenieść do zwykłego świata. Dzięki tej wiedzy pochodzącej ze świata duchów, może diagnozować i leczyć choroby. Najważniejsza jest jednak wiedza o tym jak wejść w odmienny stan świadomości. Do tego celu Tybetańczycy po dziś dzień używają bębnienia, śpiewu i tańca.

Można mówić o dwóch aspektach odmiennych stanów świadomości. W pierwszym, dusza opuszcza ciało i podróżuje do innych światów. Drugi aspekt to nawiedzanie przez duchy. Wtedy na pewien czas świadomość opuszcza ciało szamana, w które wchodzi i przez które przemawia duch. Takie są dwa rodzaje szamanizmu. Znany uczony Mircea Eliade napisał książkę o szamanizmie, w której twierdzi, że pierwotną formą szamanizmu jest opuszczenie ciała przez duszę, natomiast nawiedzenie przez duchy jest formą zdegenerowaną. Jest to jednak tylko jego osobisty pogląd, bowiem wcale tak nie musiało być. Obydwa te rodzaje szamanizmu mogą z sobą współistnieć.

Zatem w Tybecie mamy do czynienia z trzema rodzajami ludzi praktykujących religię. Najpierw są lamowie-kapłani, później, ngakpowie, działający jako magowie i w końcu pało, czyli szamani.

Fragment wykładów Johna Rynoldsa
z Krakowa z roku 1990