logo_fundacja_internet_ikon

Fundacja Kultury Buddyjskiej

PADMASAMBHAWA – pierwotna niewinność

Czogjam Trungpa Rinpocze.

Zwracamy tak dużą uwagę na ból i chaos, że zapominamy o podstawowej niewinności. Nasze typowe podejście do duchowości polega na tym, że poszukujemy takich doświadczeń, które pomogą nam uzyskać dojrzałość, zamiast powrócić do niewinności dzieciństwa. Wmówiono nam, że mamy szukać sposobu jak stać się całkowicie dorosłym i poważnym, czyli psychicznie zdrowym.

Wydaje się, że to podejście odpowiada naszej podstawowej koncepcji oświecenia. Oświecona osoba powinna być w typie starego mędrca, może nie taka jak stary profesor, ale bardziej w typie ojca, który zawsze potrafi nam udzielić rad jak mamy postępować ze wszystkimi życiowymi problemami albo w typie starej babki, znającej lekarstwa na wszelkie dolegliwości. Takie wyobrażenie dotyczące oświeconych istot funkcjonuje w naszej kulturze. Są one stare i mądre, dorosłe i solidne.

Tantra posiada inne wyobrażenie oświecenia, które jest związane z młodością i niewinnością. Możemy je zauważyć w biografii Padmasambhawy, gdzie przebudzony stan umysłu jest przedstawiony nie jako stary i dojrzały, ale jako młody i wolny. W tym przypadku, młodość i wolność są związane z narodzinami przebudzonego stanu umysłu. Stan ten posiada cechę poranku, świeżości i błyskotliwości – całkowitego przebudzenia. Takie są cechy narodzin Padmasambhawy.

Padmasamhawa urodził się w kwiecie lotosu na jeziorze w Uddijanie. Wyglądał jak ośmioletnie dziecko. Był ciekawy świata, bystry, młodzieńczy i nietknięty przez cokolwiek. Ponieważ był nietknięty, nie bał się dotykać wszystkiego. Otaczały go dakinie, które składały mu ofiary i grały dla niego. Znalazły się tam nawet bestie, dzikie zwierzęta, wszystkie oddające mu cześć na tym pełnym świeżej wody, niezanieczyszczonym jeziorze – Dhanakosza w Uddijanie, gdzieś w Himalajach w Afganistanie. Krajobraz był tu podobny do Kaszmiru, z przejrzystym górskim powietrzem i pokrytymi śniegiem wierzchołkami gór. Panowała tam atmosfera świeżości i równocześnie pewnej dzikości.

Takie narodziny dziecka w dzikim, samotnym miejscu na środku jeziora pozostają całkowicie poza zasięgiem konceptualnego umysłu. Po pierwsze, dziecko nie może urodzić się z lotosu. Po drugie, taki dziki górski region jest zbyt wrogi, ażeby mogło się tu urodzić zdrowe dziecko. Takie narodziny są niemożliwe. Ale jednak, niemożliwe rzeczy się zdarzają. W rzeczywistości, niemożliwe rzeczy wydarzają się zanim pojawi się wyobraźnia, dlatego właściwie możemy je opisać jako niewyobrażalne – “niemieszczące się w głowie”.

Przebudzony stan umysłu może być równie dobrze dziecinny jak i dojrzały. Życie nas druzgocze, wprowadza w nas zamęt, ale komuś udaje się przekroczyć burzliwą rzekę życia i odnaleźć odpowiedź. Ten ktoś pracuje bardzo, bardzo ciężko i w końcu osiąga spokój umysłu. Taka jest nasza typowa koncepcja, ale nie dotyczy ona Padmasamhawy. Jest on niedoświadczony. Życie wcale go nie zdruzgotało. Właśnie narodził się z lotosu, na środku jeziora, gdzieś w Afganistanie. Jest to bardzo ekscytująca informacja, niezwykle ekscytująca. Można być oświeconym i równocześnie takim jak dziecko. Pozostaje to w zgodzie z rzeczami, takimi jakie one są: jeżeli jesteśmy przebudzeni, jesteśmy tylko dzieckiem. Na pierwszym poziomie swojego doświadczenia jesteśmy tylko dzieckiem. Jesteśmy niewinni, ponieważ powróciliśmy do naszego pierwotnego stanu bycia.

Padmasambhawa został zaproszony na dwór króla Indrabhuti. Król rozkazał swoim ogrodnikom, żeby zerwali w okolicach jeziora świeże kwiaty – lotosy i inne górskie kwiaty. Ku swemu wielkiemu zdziwieniu jeden z nich znalazł wielki lotos z siedzącym w nim szczęśliwym dzieckiem. Nie chciał dotykać dziecka, obawiając się jego tajemniczości i przyniósł je razem z kwiatem. Padmasambhawa został intronizowany i ukoronowany na Księcia Uddijany. Został nazwany Padma Radżą – Królem Lotosu albo, po tybetańsku, Pema Gjalpo.

Każdy z nas jest w stanie odkryć w sobie niewinność i dziecięce piękno – cechy księcia istniejące w nas. Kiedy odkrywamy pomieszanie i neurozy, zaczynamy uświadamiać sobie, że są one nieszkodliwe albo wręcz bezsilne. Następnie stopniowo odnajdujemy w sobie cechy niewinnego dziecka. Oczywiście jest to całkiem różne od terapii “pierwszego krzyku” i wcale nie oznacza, że zostajemy zredukowani do poziomu dziecka. Oznacza, że odkrywamy w sobie cechy dziecka. Stajemy się rześcy, ciekawi świata, błyskotliwi – chcemy się więcej dowiedzieć o świecie, o życiu. Zostajemy obdarci ze wszystkich swoich opinii. Zaczynamy być świadomi siebie – jest to jak ponowne narodziny. Odkrywamy niewinność, swoje pierwotne, autentyczne cechy, wieczną młodość.

Im bardziej odkrywamy ego i jego neurozy, tym bardziej zbliżamy się do tego dziecięcego stanu umysłu, polegającego na tym, że nie wiemy jak uczynić następny krok w życiu. Często ludzie zadają pytanie: “Przypuśćmy, że będę medytować, a później co mam robić? Jeżeli osiągnę uspokojony stan umysłu, jak będę mógł postępować ze swoimi wrogami czy przełożonymi?” Często zadajemy dziecinne pytania: “Jeżeli to i to wydarzy się na ścieżce, co wtedy później nastąpi?” To bardzo dziecinne – jest to świeże odkrycie postrzegania, nowe odkrycie znaczenia rzeczy, takimi jakie one są.

Tak więc, Padmasambhawa żył w pałacu, dbano o niego i zabawiano go. W pewnym momencie poproszono, żeby się ożenił. Z powodu swojej niewinności podchodził do tego z dużą rezerwą, ale w końcu się zgodził. Młody książę dorastał, poznał seks i małżeństwo. Stopniowo uświadomił sobie, że świat wokół niego nie jest już taki delikatny, tak delikatny jak płatki lotosu. Świat stał się ekscytujący, pełen zabawy. To tak, jakby dostał cenną zabawkę, którą można rozwalić, rozkręcić, rozebrać na części, a potem znowu złożyć.

Jest to bardzo wzruszająca historia dalekiej podróży. Zaczyna się od podstawowej niewinności poziomu dharmakaji, która jest embrionalnym stanem natury buddy, ale musimy z niej wyjść, zrobić następny krok. Musimy się odnieść do świata jako gry, takiego jaki jest na poziomie sambhogakaji i nirmanakaji.

Padmasambhawa jako dziecko reprezentuje ten kompletny stan, w którym nie ma żadnego dualizmu, nie ma ani “tego”, ani “tamtego”. Ten stan jest całkowicie wszechprzenikający. Istnieje tu także poczucie świeżości, a ponieważ jest on pełnią nie ma tu żadnego punktu odniesienia. Jeżeli nie ma takiego punktu odniesienia, nie istnieje nic co mogłoby skazić własne koncepcje czy idee. Jest to jedna absolutnie ostateczna rzecz.

Ta cecha dziecinności i badawczości jaka rozwija się w nas kiedy podążamy duchową ścieżką wymaga pracy zarówno z niebezpieczeństwami jak i z przyjemnościami wszelkiego rodzaju. Ta cecha dziecinności automatycznie skierowuje nas ku zewnętrznemu światu, uświadamiając nam, że stan umysłu nagłego, natychmiastowego oświecenia nie jest końcem, ale początkiem podróży. Nagłe przebudzenie pojawia się i wtedy stajemy się dzieckiem. Następnie badamy jak pracować ze zjawiskami, jak z nimi tańczyć i równocześnie jak odnosić się do pozostających w zamęcie ludzi. Praca z takimi ludźmi automatycznie nadaje nam pewien kształt, zgodny z naukami jakich wymagają ci ludzie i sytuacje potrzebne do tego, żeby z nimi nawiązać kontakt.

Tekst pochodzi z książki:
Chogyam Trungpa, “Crazy Wisdom”