logo_fundacja_internet_ikon

Fundacja Kultury Buddyjskiej

Nawóz doświadczenia i pole Bodhi

Czogjam Trungpa Rinpocze

Jak sprawić, żeby narodził się przebudzony stan umysłu, bodhi? Czujesz się bardzo niepewnie, kiedy nie wiesz jak zacząć praktykę i kiedy ci się wydaje, że jesteś ciągle porywany przez strumień życia. Bezustanne napięcie i wędrówka myśli, pomieszanie oraz ciągle powstające pożądanie. Jeśli chodzi o zwykłego człowieka z ulicy, to wydaje się, że nie ma on szans, ponieważ nigdy nie jest w stanie spojrzeć do wnętrza, chyba, że przeczyta jakieś książki na ten temat i wykaże chęć wprowadzenia do swego życia dyscypliny. Ale nawet wtedy wydaje się, że nie ma możliwości, żeby zacząć. Ludzie mają skłonność do wyraźnego oddzielania życia duchowego od codziennego. Nadają człowiekowi etykietkę “światowego czy “duchowego i zwykle od razu ich odróżniają od siebie. Tak więc, kiedy mówi się o medytacji, świadomości i zrozumieniu, zwykły człowiek, który nigdy nic nie słyszał na ten temat, oczywiście nie posiada żadnego klucza i prawdopodobnie nie będzie nawet wystarczająco zainteresowany, żeby właściwie słuchać. Z powodu tego podziału, prawie niemożliwe jest zrobienie następnego kroku i taki człowiek nigdy naprawdę nie będzie w stanie w ten szczególny sposób nawiązać kontaktu z sobą samym i z innymi ludźmi. Nauki, wskazówki, mistyczne pisma mogą być bardzo głębokie, ale zwykły człowiek nie potrafi ich zgłębić i trafia w pewnego rodzaju ślepy zaułek. Albo ma “duchowe inklinacje, albo jest “światowy i wydaje się, że nie ma sposobu żeby przekroczyć tę przepaść. Uważam to za największą przeszkodę w narodzinach bodhi. Zdarza się również, że tych, którzy wkraczają na ścieżkę ogarniają wątpliwości i chcą ją porzucić. Być może wydaje im się, że będą szczęśliwsi kiedy zrezygnują i zostaną tylko agnostykami.

A więc, coś tu nie gra, nie powiodło się powiązanie jednej rzeczy z drugą i to właśnie nie pozwala na narodziny bodhi. Dlatego trzeba przeanalizować ten problem. Musimy człowiekowi z ulicy dostarczyć jakiegoś klucza, sposobu poznania, jakiejś koncepcji, którą będzie w stanie zrozumieć – związanej z jego życiem, stanowiącej jego część. Oczywiście nie istnieje takie magiczne słowo czy cudowna rzecz, natychmiast zmieniająca czyjś umysł. Każdy by chciał, żeby można było oświecić kogoś innego wypowiadając tylko kilka słów, ale nawet wielcy nauczyciele, tacy jak Chrystus i Budda nie byli w stanie dokonać takiego cudu. Zawsze musieli znaleźć odpowiednią okazję i stworzyć właściwą sytuację. Kiedy bada się charakter danej osoby i analizuje się jej zablokowania i trudności, wtedy przechodzi się coraz to dalej i dalej, ponieważ usiłuje się rozwiązać węzeł, który tam się znajduje. Rozwikłanie tego poplątania i pomieszania zajęłoby całe wieki. Dlatego trzeba podejść od zupełnie innej strony i zacząć od zaakceptowania charakteru tej osoby, która może być całkowicie “światowa. Następnie należy wybrać jakiś szczególny aspekt jej aktywności czy mentalności i użyć go jako drabiny, kotwicy czy narzędzia, tak żeby człowiek z ulicy mógł doprowadzić do narodzenia się bodhi. Bardzo dobrze jest mówić, że Budda był oświeconym człowiekiem i wciąż żyje jeśli chodzi o istotę jego samego i jego nauk, o uniwersalnym prawie, które wszystko przenika. Dobrze jest mówić o sandze, najwyższej i najbardziej otwartej społeczności, jaka może wywoływać pozytywny wpływ. Ale większości ludzi nawet nie przyszłoby na myśl, żeby znaleźć schronienie w czymś takim. A więc trzeba znaleźć właściwe podejście. W każdym człowieku zawsze da się odnaleźć specyficzną cechę charakteru. Może nie być inteligentny i nie mieć żadnej osobowości, ale tak jak każdy inny posiada swoją szczególną cechę. Może to być duża skłonność do przemocy lub wielkie lenistwo, ale trzeba zaakceptować tę szczególną właściwość, nie traktując jej jako wady czy zablokowania, ponieważ jest to bodhi znajdujące się we wnętrzu człowieka. To nasienie albo inaczej mówiąc pełny potencjał umożliwiający narodziny – człowiek jest od samego początku przeniknięty przez bodhi. Jedna z sutr mówi, “Ponieważ natura buddy przenika wszystkie istoty, nie ma czegoś takiego jak nieodpowiedni kandydat.

Sutry zostały spisane po śmierci Buddy, po jego parinirwanie. W świecie bogów i ludzi każdy zaczął wątpić czy nauki Buddy przetrwają, ponieważ cudowny nauczyciel odszedł i pozostała tylko grupa żebrzących mnichów, którzy nie sprawiali wrażenia mogących coś zdziałać. Wtedy jeden z uczniów zaczął lamentować, mówiąc, że teraz świat samsary będzie trwać bez końca wraz z jego falami namiętności, pożądania, nienawiści i iluzji. Nigdy nie będziemy mieli już więcej okazji, żeby posłuchać nauk Buddy i jego wskazówek, znowu jesteśmy zatopieni w ciemności. Co więc mamy robić? Gdy tak lamentował, w jego umyśle pojawiła się odpowiedź: Budda nigdy nie umarł, jego nauki są zawsze obecne, a narodziny i śmierć Buddy są jedynie koncepcją, ideą. W rzeczywistości nikt nie zostaje wyłączony i wszystkie istoty – każdy, kto posiada świadomość, mający umysł albo nawet nieświadomy umysł – wszyscy są kandydatami do stanu bodhisattwy, każdy może stać się oświecony.

W tym sensie nie ma czegoś takiego jak “tajemna doktryna czy nauki przeznaczone tylko dla wybrańców. Jeśli chodzi o nauki, to są one zawsze otwarte. W rzeczywistości są one na tyle otwarte, zwykłe i proste, że mieszczą się w charakterze danego człowieka. Może on pić nałogowo, być gwałtowny, ale ten właśnie charakter stanowi jego potencjał. Po to, żeby umożliwić narodziny bodhi, najpierw konieczny jest szacunek dla charakteru tego człowieka i otwarcie serca na znajdującą się w nim gwałtowność. Następnie trzeba całkowicie wejść w niego i uszanować go – dzięki temu jego energiczny, dynamiczny aspekt gwałtowności może posłużyć jako energetyczny aspekt duchowego życia. W ten sposób pierwszy krok zostaje zrobiony i pierwszy kontakt nawiązany. Prawdopodobnie czuje się on bardzo źle z tego powodu, że robi coś złego, albo że coś nie jest w porządku. Może odczuwać, że ma wielkie trudności i chce rozwiązać swój problem. Ale nie potrafi tego zrobić i prawdopodobnie usiłując go rozwiązać jedynie zastępuje stare aktywności, które już porzucił, nowymi. Dlatego tylko dzięki prostym, bezpośrednim i zwykłym rzeczom znajdującym się w umyśle i w zachowaniu dochodzi się do urzeczywistnienia oświeconego stanu umysłu.

Oczywiście nie da się tego zastosować w ogólny sposób. Bez sensu jest generalizowanie, czy próba wyjaśnienia filozoficznych koncepcji człowiekowi w jego stanie. Trzeba zwrócić uwagę na szczególny moment u danego człowieka, moment teraźniejszości. Zawsze pojawia się pewna iskra, rodzaj przerwy. Jego charakter nie jest jednolity. Występuje aktywne zachowanie, później pasywne, znowu aktywne, ciągle się to zmienia, jeden moment stwarza, rodzi następny. Tak więc, zawsze istnieje przerwa pomiędzy tymi dwoma okresami i trzeba ją wykorzystać jako punkt początkowy. Prawdopodobnie trzeba zacząć od teorii, ponieważ nie szanując samsary, świata pomieszania, nie jest się w stanie odkryć oświeconego stanu umysłu czyli nirwany. Ponieważ samsara jest bramą, jest pojazdem dla nirwany. Dlatego należy powiedzieć, że gwałtowny charakter jest dobry. Jest cudowną rzeczą, czymś dobrym. Następnie człowiek zaczyna to sobie uświadamiać, chociaż na początku może być przerażony i dziwić się co w tym jest dobrego, ale później kiedy już przeminie fascynacja, przynajmniej może poczuć się dobrze. Zacznie uświadamiać sobie, że nie jest już “grzesznikiem lecz, że coś bardzo pozytywnego znajduje się w nim. To samo dzieje się podczas praktyki medytacji. Wtedy zaczyna się rozpoznawać swoją własną słabość. Może ona występować w formie łagodnej, jako wędrujący umysł albo planowanie przyszłości, ale pewne rzeczy zaczynają wychodzić. Wydaje się jakby człowiek siedział specjalnie, żeby przemyśleć te rzeczy, a nie żeby praktykować medytację. Dzięki temu odkrywa się pewne sprawy i jest to bardzo wartościowe, gdyż pojawiają się cudowne okazje.

W Pismach często wspomina się o tym, że bez teorii, bez koncepcji nie da się nawet zacząć. A więc zacznij od koncepcji, później zbuduj teorię. Następnie wykorzystaj teorię, która stopniowo zacznie pokazywać drogę do mądrości, do intuicyjnej wiedzy, a ta wiedza w końcu poprowadzi do rzeczywistości. Aby zacząć trzeba akceptować, a nie buntować się. Na przykład, jeśli chcesz pomóc drugiej osobie, to są dwie możliwości: pierwsza – chcesz jej pomóc, ponieważ chciałbyś, żeby była inna, pragniesz ukształtować ją zgodnie ze swoją ideą, chciałbyś, żeby poszła w twoje ślady. Jest to wciąż współczucie wynikające z ego, współczucie z obiektem, współczucie w końcu doprowadzające do rezultatów, które również tobie przyniosą korzyść – i nie jest ono całkiem prawdziwe. Plan pomagania innym może być bardzo dobry, jednakże emocjonalne podejście pragnienia uratowania świata i doprowadzenia do pokoju nie jest jednak wystarczające. Musi być jeszcze coś więcej, większa głębia. A więc, najpierw trzeba zacząć od respektowania koncepcji, pojęć i zacząć na nich budować, chociaż generalnie nauki buddyjskie traktują koncepcje jako przeszkody. Ale istnienie przeszkody nie oznacza, że uniemożliwia ona zrobienie czegoś. To przeszkoda, ale także narzędzie – to wszystko. Dlatego trzeba zwracać szczególną uwagę na koncepcje.

Jest powiedziane, chyba w Sutrze Lankawatara, że niedoświadczony rolnik wyrzuca śmieci i kupuje nawóz od innych rolników. Natomiast ci, którzy znają się na rzeczy zbierają swoje własne śmieci, bez względu na to, że cuchną i brudzą. Następnie rozrzucają je na pola, gdzie na nich wyrastają plony. Taki jest umiejętny sposób. Jest zupełnie podobnie, kiedy Budda mówi, że ci, którym brak umiejętności, wprawy oddzielają to, co czyste od tego co brudne, odrzucają samsarę i poszukują nirwany. Natomiast wprawni bodhisattwowie nie odrzucają pożądania i namiętności, ale gromadzą je. Innymi słowy, najpierw trzeba je rozpoznać i zaakceptować, przeanalizować i wykorzystać. Dlatego wprawny, zręczny bodhisattwa uzna i zaakceptuje wszystkie te negatywne rzeczy. Wtedy naprawdę wie, że ma w sobie te straszne rzeczy i chociaż, kiedy z nimi pracuje, jest to bardzo trudne i niehigieniczne, to jedyny sposób żeby zacząć. Następnie rozrzuci je na polu bodhi. Po przeanalizowaniu wszystkich tych pojęć i negatywnych rzeczy, kiedy nadejdzie odpowiedni czas, nie będzie ich już dłużej trzymać, ale rozrzuci je i wykorzysta jako nawóz. Tak więc z tych nieczystych rzeczy rodzi się nasienie, które jest urzeczywistnieniem. W ten sposób doprowadza się do narodzin bodhi. Sama idea, że koncepcje są złe, czy jakaś rzecz jest zła, dzieli wszystko i w efekcie nie pozostawia niczego, z czym można by pracować. W takim przypadku musisz być albo absolutnie doskonały, albo walczyć z tymi wszystkimi rzeczami, żeby je wyeliminować. Kiedy wykazujesz taką wrogą postawę i usiłujesz stłumić pewne rzeczy, za każdym razem kiedy wyeliminujesz jedną rzecz, na jej miejscu pojawia się następna. Kiedy zaatakujesz jedną, zaraz druga wyskakuje nie wiadomo skąd. W ten sposób ego bezustannie robi triki i dlatego kiedy usiłujemy rozplątać węzeł w jednym miejscu, naciągamy sznurek i przez to w innym miejscu napinamy go jeszcze bardziej, tak że ciągle pozostajemy w pułapce. Dlatego chodzi tu o to, żeby więcej nie walczyć ani nie selekcjonować złych rzeczy i zdobywać tylko dobre, ale żeby wszystkie je szanować i akceptować. Tak więc, teoria i koncepcje są bardzo dobre, tak jak wspaniały nawóz. W ciągu tysięcy wcieleń zebraliśmy tak dużo śmieci, że teraz posiadamy wielkie bogactwo tego nawozu. Można w znaleźć w nim wszystko, dlatego dobrze byłoby go wykorzystać, bo wstyd jest go wyrzucić. Z tego powodu, jeśli go wyrzucisz, to całe twoje dotychczasowe życie – 20, 30 czy 40 lat – idzie na marne. Nie tylko to jedno, ale niezliczona ilość wcieleń zostaje zmarnowana i pozostaje jedynie poczucie poniesionej klęski. Cała ta walka i to nagromadzenie zostaje zmarnowane i musisz zaczynać od początku. Dlatego powstaje uczucie wielkiego rozczarowania: utraty wszystkiego i nie zyskania niczego. Trzeba więc szanować ten nieprzerwany wzorzec. Można odciąć się od źródeł, ale wtedy wydarzają się różne rzeczy – nie szczególnie dobre, raczej niepożądane i negatywne. W tej fazie istnieją dobre i złe rzeczy, ale ten zbiór zawiera zarówno dobre rzeczy pod przebraniem złych i złe przebrane za dobre.

Konieczne jest zaakceptowanie płynnego wzorca poprzednich wcieleń i dotychczasowego życia, aż do dnia dzisiejszego. Tworzy się z tego cudowny wzór. Jest już silny prąd, który w dolinie łączy ze sobą wiele strumieni. Ta rzeka jest bardzo dobra, ma silny prąd, dlatego zamiast go blokować powinno się popłynąć z nim i wykorzystać go. Nie znaczy to, że wciąż trzeba kolekcjonować takie rzeczy. Oznaczałoby to brak świadomości i mądrości, brak zrozumienia funkcji nawozu. Powinno się go zebrać i przyznać się do niego. Akceptując go osiąga się pewien punkt, w którym zaczyna się rozumieć, że ten nawóz jest gotowy do użycia.

W naukach tantry jest taka opowieść o dwóch bliskich przyjaciołach, którzy chcieli odnaleźć prawdę. Poszli do mistrza, a mistrz powiedział, “Nie odrzucajcie niczego, zaakceptujcie wszystko. A kiedy już zaakceptujecie, używajcie tego we właściwy sposób. Pierwszy z uczniów pomyślał, “To cudowne. Mogę dalej być taki jaki jestem. Tak pomyślawszy założył setki burdeli, setki sklepów mięsnych i drink barów, a w Indiach uważano, że taką aktywnością mogą zajmować się wyłącznie ludzie z niższych kast. Zaczął rozwijać ten wielki interes i wydawało mu się, że robi to, co powinien robić. Ale jego przyjaciel pomyślał, że nie jest to całkiem w porządku i zaczął analizować siebie. Tak badając siebie doszedł do wniosku, że posiada wystarczającą ilość materiału i nie musi gromadzić nowego. Nie musiał robić żadnej szczególnej praktyki medytacji, ale uznając, akceptując istniejącą stertę osiągnął oświecenie albo przynajmniej pewien poziom urzeczywistnienia, rodzaj satori. Później, pewnego dnia spotkali się, porozmawiali ze sobą i porównali swoje doświadczenia. Pierwszy z nich nie był wcale oświecony, wciąż walczył, zbierał i robił pewne rzeczy. W rzeczywistości wpadł w jeszcze gorszą pułapkę i nawet nie zaczął analizować siebie. Ale każdy z nich był przekonany, że ma rację, a więc zdecydowali się pójść do nauczyciela i zapytać go. A nauczyciel powiedział do pierwszego, “Obawiam się, że twoja ścieżka jest błędna. Ten zaś poczuł się tak rozczarowany, że wyjął miecz i na miejscu zabił nauczyciela.

Istnieją więc takie dwa podejścia i można je ze sobą pomieszać. Jednakże, jeśli ktoś jest wystarczająco zręczny, sprytny – niekoniecznie inteligentny – ale wystarczająco sprytny i cierpliwy, żeby posegregować i przebadać dokładnie swoje śmieci, wtedy będzie w stanie je wykorzystać. Powracając do tematu pojęć, który jest bardzo ważny, chodzi tu o to, żeby rozwinąć pozytywną postawę i rozpoznać swoje wielkie bogactwo. Po rozpoznaniu swoich koncepcji i idei trzeba w pewnym sensie je kultywować. Zwykle posiada się tendencję do porzucania czy wyrzucania ich. Ale powinno się je kultywować, nie w ten sposób, żeby czytać więcej książek, prowadzić więcej dyskusji i filozoficznych dysput – byłby to ten sposób, według którego postępował przyjaciel, który zajmował się interesami – po prostu, ponieważ posiada się takie bogactwo, trzeba je przeszukać. Tak jak ktoś, kto chce coś kupić musi najpierw sprawdzić ile ma pieniędzy. Albo jak w przypadku studiowania starego pamiętnika i obserwowania różnych faz rozwoju, czy pójścia na strych i otwierania starych pudełek, żeby odnaleźć stare zabawki i lalki otrzymane w wieku trzech lat, żeby je pooglądać, zbadać i odświeżyć wspomnienia z nimi związanymi. W ten sposób uzyskujesz pełne zrozumienie tego kim jesteś, a jest to dużo ważniejsze niż ciągłe tworzenie czegoś nowego. W urzeczywistnieniu chodzi o to, że nie stara się zrozumieć przebudzonego stanu i równocześnie udawać, że nie rozumie się drugiej strony, ponieważ w ten sposób oszukuje się samego siebie. Wiedz, że jesteś swoim najlepszym przyjacielem, najbliższą osobą i najlepszym towarzystwem. Samemu najlepiej zna się swoje własne słabości i braki, wie się ile wyrządziło się zła, wszystko to zna się szczegółowo, więc nic nie pomoże udawanie, że się tego nie wie. Na nic też nie przyda się nie zwracanie uwagi na tę stronę i myślenie o dobrej, znaczyłoby to, że wciąż zbiera się śmieci. Jeśli się je gromadzi oznacza to, że nie uzbierało się jeszcze wystarczającej ilości nawozu, żeby uzyskać plony z tego cudownego pola bodhi. Wtedy powinno się cofnąć nawet do samego dzieciństwa, a jeśli posiada się wspaniałą zdolność cofnięcia się do poprzednich wcieleń, powinno się to zrobić i postarać je zrozumieć.

Jest taka opowieść o Brahmie, który pewnego razu przyszedł posłuchać nauk Buddy. Budda zapytał go, “Kim jesteś?. I Brahma po raz pierwszy spojrzał do własnego wnętrza, żeby sprawdzić kim jest (Brahma personifikuje Ego), ale nie mógł tego znieść. Odpowiedział, “Jestem Brahma, Wielki Brahma, Najwyższy Brahma. Wtedy Budda zapytał, “Po co przyszedłeś mnie słuchać? A Brahma odpowiedział, “Nie wiem. Wtedy Budda rzekł, “Spójrz teraz w swoją przeszłość. I Brahma dzięki cudownej zdolności widzenia swoich poprzednich wcieleń zrobił to, ale nie mógł tego znieść. Załamał się i rozpłakał przed Buddą. Wtedy Budda powiedział, “Bardzo dobrze, Brahmo! Dobrze zrobiłeś. Widzicie więc jak po raz pierwszy Brahma użył swojej cudownej zdolności wglądu w odległą przeszłość i w końcu zobaczył wszystko wyraźnie. Nie znaczy to, że trzeba się załamać i odczuwać wyrzuty sumienia, ale ważne jest sprawdzenie wszystkiego, tak żeby nic nie umknęło przed naszym wzrokiem. Zaczynając od tego uzyskuje się pełny widok – jak widok z lotu ptaka, pokazujący cały krajobraz, ze wszystkimi drzewami, drogami i innymi rzeczami – dzięki temu nie da się udawać, że czegoś się nie widzi.

Trzeba także przebadać strach i oczekiwania. Jeśli znajdzie się lęk przed śmiercią, bada się go, to samo robi się w przypadku lęku przed starością. Jeśli ktoś czuje się niedobrze ze względu na coś brzydkiego u siebie, czy z powodu upośledzenia lub jakiejś fizycznej słabości, trzeba to również przeanalizować. Konieczne jest też przyjrzenie się własnemu mentalnemu obrazowi siebie i temu wszystkiemu co wywołuje przykre odczucia. Na początku przechodzenie przez to jest bardzo bolesne – tak jak w przypadku Brahmy, który się załamał. Ale istnieje tylko jeden sposób, żeby to zrobić. Czasami dotyka się bardzo bolesnego miejsca, zbyt wstydliwego żeby na nie patrzeć, ale przez to również trzeba przejść. Dokonując tego wszystkiego, w końcu uzyskuje się prawdziwe panowanie nad sobą, po raz pierwszy zdobywa się wyczerpującą wiedzę o sobie. Teraz, kiedy zbadaliśmy negatywne aspekty, prawdopodobnie uzyskaliśmy też jakąś wiedzę na temat pozytywnej strony. Wciąż nie osiągnęliśmy niczego, zaczęliśmy tylko zajmować się podstawową stertą nawozu, teraz musimy przeanalizować go i zobaczyć jak da się go wykorzystać.

Przez ten czas rozwinęliśmy pozytywne podejście oraz zdobyliśmy pewne zrozumienie i nazywa się to prawdziwą teorią. Nadal jest to teoria, ale nie wyrzuca się jej. Faktycznie kultywujesz tę teorię i ciągle nad nią pracujesz intelektualnie. Intelektualnie, oczywiście tylko do pewnego momentu, ale bez przerwy nad nią pracujesz – nie odwołując się do książek, nie rozmawiając ani nie dyskutując o niej. Powinien to być pewien rodzaj kontemplacji, bezpośrednie studiowanie tematu. W ten sposób rozwija się swoją teorię, która przybiera własny kształt. I wtedy zaczynasz odkrywać nie tylko pozytywne rzeczy, jakie zrobiłeś, ale także element bodhi, który jest w tobie. Zaczynasz uświadamiać sobie jaką masz wielką zdolność stwarzania takiej cudownej teorii. Na tym poziomie człowiek często czuje, że osiągnął stan oświecenia, satori, ale to pomyłka. Naturalnie podczas tego pierwszego odkrycia pojawia się wielkie podniecenie, wielka radość, błogość, ale jednak trzeba iść dalej. Kiedy się przejdzie przez te wszystkie rzeczy, kiedy się je przestudiuje i przebada, odkrywa się, że własna teoria nie kończy się, tak jak zwykła teoria, kiedy przeczyta się filozoficzne książki, czy w tym przypadku Pisma. Ale ta teoria rozwija się. Trwa bezustanne badanie, ciągłe odkrywanie. Oczywiście czasami ta teoria się kończy. Człowiek osiąga pewien punkt, kiedy staje się tym wszystkim zbyt zafascynowany. Szuka się nadgorliwie, dochodzi się do końca i nie da się już pójść dalej. Nie oznacza to załamania czy zblokowania, lecz to że człowiek usiłuje zdziałać zbyt dużo z ideą, za dużo wymaga od analizującego, dociekliwego umysłu. Wtedy trzeba to inaczej ukierunkować, bez zbytniej gorliwości i fascynacji – tak jak pouczają Pisma: postępując w tempie słonia. Musisz posuwać się bardzo powoli, bez emocji. Trzeba iść z godnością, krok po kroku, jak słoń kroczący przez dżunglę.

Tak więc, ciągłe zmaganie się powinno być bardzo powolne, jak mówi Milarepa, “Śpiesz się powoli, a szybko przyjdziesz. Do tego czasu teoria przestała już być teorią. Jest także pewnym rodzajem wyobraźni. Pojawia się wiele wyobrażonych rzeczy. Ta wyobraźnia może stać się nawet halucynacją, ale teraz także nie odrzuca się jej. Nie traktuje się tego jako zejścia na złą ścieżkę i nie trzeba wracać na właściwą. W rzeczywistości wykorzystuje się wyobraźnię. Teoria doprowadza do wyobraźni, która stanowi początek wiedzy intuicyjnej. Człowiek odkrywa, że posiada wiele energii wyobraźni i porusza się dalej stopniowo, krok po kroku. Na następnym poziomie wychodzi się poza samą wyobraźnię i nie ma już wtedy w ogóle halucynacji. Istnieje w nas coś, co jest bardziej rzeczywiste niż sama wyobraźnia, chociaż jest nią zabarwione. Jest w pewien sposób przyozdobione wyobraźnią, ale równocześnie jest w tym coś rzeczywistego. To tak, jak na przykład książka dla dzieci. Została napisana dla dzieci i jest całkowicie wyimaginowana, ale również coś w niej jest. Możliwe, że pisarz uprościł swoje doświadczenia albo starał się być dziecinny. To samo dotyczy każdej opowieści. Ta wyobraźnia nie jest tylko halucynacją, ale prawdziwą wyobraźnią. Jeśli teraz spojrzy się na teorię lub powróci się do pierwszych kroków, mogą one wydać się trochę męczące a nawet niepotrzebne, lecz tak nie jest. Czas nie został wcale zmarnowany.

Rozrzuciłeś już dokładnie nawóz na polu i nadszedł czas siewu i oczekiwania na zbiory. Taki był pierwszy stopień przygotowania i teraz człowiek jest gotowy na dokonanie odkrycia. To odkrywanie już się zaczęło. Istnieje wiele pytań, które chciałoby się zadać i wciąż pozostaje dużo niepewności. Ale w rzeczywistości na tym poziomie wcale nie musi się zadawać pytań, chyba po prostu potrzeba kogoś z zewnątrz, żeby to powiedział, chociaż odpowiedź jest już we własnym wnętrzu. Pytanie jest jak pierwsza warstwa, jak łupka cebuli, kiedy ją usuniesz znajdziesz odpowiedź w środku. To właśnie wielki filozof buddyjski, zajmujący się logiką, Asanga, opisał jako “intuicyjny umysł. Jeśli studiuje się logikę z intuicyjnym umysłem, odkrywa się, że odpowiedzi oraz postawa oponenta znajdują się w nas. Dlatego nie potrzebujemy szukać odpowiedzi, ponieważ pytanie zawiera w sobie odpowiedź. Chodzi tu tylko o dotarcie do głębi, takie jest prawdziwe znaczenie logiki. Na tym poziomie uzyskuje się pewien rodzaj odczuwania, wyobraźnia staje się rodzajem odczucia. A mając to odczucie człowiek znajduje wejście.

Tekst pochodzi z książki: Chogyam Trungpa,
“Meditation in Action”